Handel Händel Haendel Hendel
Można sobie było w telewizji pooglądać swego czasu "dyskurs" społeczeństwa z antyglobalistami. "Dyskurs" polegał na tym, że z jednej strony antyglobaliści podpalali ludziom domy, samochody, miejsca pracy i wybijali im szyby w oknach zaś miasta zamieniali w pole bitwy, z drugiej zaś strony społeczeństwo.. miało podpalane samochody i domy. Wyważona dysputa. Potem w różnych radiach (pamiętam jeszcze audycję w Zetce) przechrzczeni na "alterglobalistów" kolesie tłumaczyli, że wcale nie widzieliśmy tego, co widzieliśmy i że to tak naprawdę wszystko policja. Warto wiedzieć, że jeśli widzisz młodocianego bandytę w kominiarce, rzucającego koktajlem Mołotowa w okno McDonnalda to jest to na pewno policjant.
Jak można popierać jakikolwiek z poglądów tych ludzi? Samym swoim zachowaniem czynią swoją sprawę czymś odrażającym a to, z czym walczą, czymś szlachetnym. I tu tkwi niebezpieczeństwo. Daliśmy się przekonać mediom, że owi bandyci walczą z globalizacją. A to znaczy - że oni w ogóle mają jakieś poglądy. Nie mają. To jest bzdura. Ich jedynym poglądem jest to, że zajebiście jest niszczyć innym własność i robić ludziom krzywdę, a wspierający to bełkotliwy koktajl ideologiczny jest wyłącznie pretekstem. W ten sposób owe gnojki, na spółkę z mediami, w sposób błyskawiczny zdyskredytowały jakiekolwiek poglądy antyglobalistyczne. Dyskusja została zakończona zanim się zaczęła - zakończona za pomocą płonących samochodów. Odtąd człowiek nie może bez wstydu zastanawiać się nad tym, czy globalizacyjne trendy w gospodarce są zjawiskiem tak jednoznacznie pozytywnym, jak się nam je przedstawia. A czasem warto się zastanowić.
Jako jednoznacznie pozytywne zjawisko jest przedstawiane przechodzenie gospodarek z produkcji przemysłowej na usługi. Nastawione na usługi Anglia i Republika Irlandii zasuwają do przodu. Obciążone balastem ciężkiego przemysłu i wynikających z niego związków zawodowych Niemcy idą w dół. Przemysł jako ryzykowny, mający zbyt długi okres między inwestycją a zyskiem i zbytnio narażony na zawirowania społeczne i ekonomiczne zostaje wydelegowany do krajów biednych. Mówi się nam, że zyskujemy na tym, bo dzięki temu buty możemy kupić za kilkanaście złotych, zamiast za kilkaset. I jest to prawda, zyskujemy. Mówi się nam, że zyskują kraje, do których przemysł ten zostaje przesunięty, bo robotnicy tam inaczej nie mieliby w ogóle żadnej pracy, a tak coś zarobią, rozwiną się, wejdą w ciąg wstępujący. Znowu jest to generalnie prawda. Długi czas temu wybuchła potworna histeria na temat fabryki Adidasa, czy innego Nike, która to fabryka zatrudniała dzieci. Histeria dotknęła firmę tam, gdzie ją zabolało - w sprzedaż i PR, fabryka została szybko zwinięta, dzieci - niewątpliwie bardzo wdzięczne Wujkom Redaktorom - zostały bez pracy i mogły wrócić do spokojnego, radosnego, słonecznego dzieciństwa polegającego na uczeniu się od taty jak za pomocą karabinka szturmowego wybijać dziury w chłopcach z sąsiedniej wioski. Więc ta globalizacja służy wszystkim, tak? Moment, ale czy przed chwilą argumentem tłumaczącym nam czemu zyskujemy na pozbyciu się przemysłu nie było to, że jest on ryzykowny, wredny, obciążający gospodarkę? Skoro zrzuciliśmy go całego w trzeci, czwarty i piąty świat - czy oni na pewno zyskali? W rubrykach zysków i strat oczywiście, zyskali. Ale na ile zepchnięcie tego przemysłu na słabe gospodarki daje im drabinę a na ile czyni je wasalnymi podwykonawcami, niezdolnymi do wykonania technologicznego kroku od wieku XX do wieku XXI - to jest rzecz do zastanowienia.
A tak przy okazji - nie pomnę już ile razy słyszałem w ciągu ostatnich dwóch lat, że Zachód to kanalie z powodu wysokich ceł na import żywności (jest to zresztą racja, z tym, że nie kanalie, tylko idioci). Przez te wysokie cła żywność z Afryki nie może rywalizować z żywnością z Europy i Stanów Zjednoczonych, a nie znajdując rynków zbytu wpycha swoich wytwórców w biedę i nędzę. Przy okazji nie pomnę już ile razy słyszałem, że Afryka (gorąco pragnąca eskportować do Europy zboże) głoduje i musimy im koniecznie jak najszybciej wysłać naszą żywność. Czy ja naprawdę jestem jedynym człowiekiem, któremu coś tu nie gra?